22 RZECZY, KTÓRYCH NAUCZYŁEM SIĘ PRZEZ 22 LATA MOJEGO ŻYCIA
10/17/2017
Na
wstępie – jeśli chodzi o życie, to nadal go nie umiem. Ale coś tam już wiem.
* (odnośnie punktu 20) Tak naprawdę miałem jednego kwiatka, choć trzymał się już ledwo-ledwo. Oto on, spadł na ziemię, kiedy pisałem ten tekst.
22. NIEPODPISYWANIE UMOWY O PRACĘ Z MAFIĄ KALABRYJSKĄ TO
JEDNOCZEŚNIE DOBRA I ZŁA DECYZJA
Jeśli
pracujesz na czarno, bo jesteś głodny, ale nie dostajesz pieniędzy, a Twój boss
i jego brat bliźniak nucą ochoczo główny motyw z Kill Bill’a, uśmiechając się do Ciebie pogodnie, to prawdopodobnie
podjąłeś głupawą decyzję pracy dla mafii kalabryjskiej w samym centrum Rzymu. Spokojnie, na szczęście nie podpisałeś umowy,
więc możesz wymknąć się stamtąd nocą, podbierając pięć euro na bułkę i bilet do
metra i uciekać, nie patrząc za siebie.
21. STO ZŁOTYCH TO BARDZO MAŁO
Sto
złotych, jak byłem mały, to było na przykład ponad dwieście gum-szoków. Albo
pięćdziesiąt zapiekanek z keczupem i majonezem w sklepiku szkolnym. Albo równe
sto lodów-kolorków. W każdej z tych sytuacji – bardzo dużo fajnych rzeczy. Z
każdym rokiem sto złotych traciło na wartości, ja roniłem łzy do słoika, żeby
później pić je, nie oglądając filmu w kinie i nie będąc na koncercie, bo
musiałem zapłacić rachunek za telefon.
20. UTRZYMANIE KWIATKÓW PRZY ŻYCIU JEST NAPRAWDĘ TRUDNE
Kiedy
szedłem do sklepu i widziałem kwiatki, to myślałem sobie, że byłoby bardzo miło
przystroić nimi mieszkanie, żeby wyglądało tak jakby naprawdę mieszkał tam ktoś dorosły, a
nie tylko na niby. No i te kwiatki kupowałem, chciałem je kochać i przytulać i
śpiewać im piosenki. A potem, z biegiem tygodni, jeden po drugim, jeden po
drugim, grzebałem je własnymi rękami, powyginane, zdeformowane, suche, brązowe
i brzydkie. Smuciło mnie to niemiłosiernie, bo przyjąłem taką zasadę, że jak
uda mi się utrzymać przy życiu kwiatek, to będę mógł zaadoptować kota. A tu
patrzę, padają jak na wojnie. Kota przygarnąłem mimo wszystko, z niemałym
strachem. Okazało się, że sam powie, kiedy będzie przymierać głodem. I ma się
dobrze. A kwiatków w domu nie mam.
19. POGRÓŻKI OD PGE TO NIE PRZELEWKI
Jak
pierwszy raz w życiu wyciągałem ze skrzynki list od PGE, z groźnie wyglądającym
nagłówkiem OSTRZEŻENIE O MOŻLIWOŚCI
WSTRZYMANIA DOSTAWY ENERGII ELEKTRYCZNEJ, to potraktowałem go tak, jakby
było tam napisane Wiem co robiłeś
ostatniego lata – zaśmiałem się i wyrzuciłem go do śmieci. Śmiech ten hulał
w moich uszach, kiedy grudniowym porankiem, ubrany w trzy swetry i cztery pary
skarpet, grzałem wodę na gazie, żeby umyć się w misce.
18. NIE POWINNO SIĘ WLEWAĆ KWASU DO WODY
Wyznawałem
kiedyś taką zasadę (hehe) – lepiej żeby działo się źle, niż żeby nie działo się
nic. W sensie, że dolewać oliwy do ognia, przypalać suche garnki i inne takie.
Zazwyczaj wychodziłem z tego cały i zdrowy, ale wizja poparzonej twarzy nie
jest już dla mnie tak zabawna, jak kilka lat temu.
17. SEN JEST SUPER
Jakbym
miał policzyć ile nocy nie przespałem i ile razy, w ciągu dnia, wpadałem w
mikrodrzemki z wycieńczenia, to pogubiłbym się w kalkulacjach. Głupi byłem, że
tak robiłem – sen jest super! Te uczucie, kiedy otulony kołderką, napinam
wszystkie mięśnie, że aż boli, po raz ostatni tego dnia, a później pozwalam
moim myślom kreować bezsensowne twory i odlatuję daleko-daleko, do świata
sennych koszmarów, to aktualnie jedno z moich ulubionych uczuć. Same senne
koszmary nie są wcale moimi ulubionymi, ale jak się nie ma co się lubi to się
lubi co się ma.
16. MIESZKANIE Z PRZYJACIÓŁMI JEST BARDZO FAJNE, ALE DOBRZE BYĆ NA
SWOIM
Kiedy
wprowadziłem się do swojego własnego mieszkania, w wieku lat dziewiętnastu,
smutno mi było, że nigdy pewnie nie doświadczę współlokatorstwa. Mało jeszcze
wiedziałem o tym jak wszystko się zmienia (coś jest, a później tego nie ma).
Rok temu, po niekrótkiej tułaczce po włoskich pagórkach i plantacjach słoneczników,
wylądowałem w sześcioosobowym mieszkaniu, dzieląc je z piątką przyjaciół i
jedną obcą Słowaczką. Stworzyliśmy swoistą komunę i było to bardzo piękne
przeżycie. Ale kiedy w końcu wróciłem do siebie, usiadłem na łóżku i
przypomniałem sobie jak brzmi cisza, zrobiło mi się ciepło na serduszku.
Prywatność to jednak jest coś.
15. DOROSŁOŚĆ NIE ISTNIEJE
Jak
będę mieć lat siedemdziesiąt, jeśli kiedykolwiek będę tyle mieć, to nie będę
nawet ociupinę doroślejszy niż jestem teraz, pewnie tylko bardziej zmęczony i
zrzędliwy. Dorosłość to oczywiście odpowiedzialność za swoje własne czyny,
odpowiedzialność za swoje własne decyzje i jeszcze wiele innych
odpowiedzialności. Ale tak naprawdę, w środku, wszyscy mamy dwanaście lat.
14. RUSKIE RAPSY TO JEST TO
KURTECZKA MOJA TAK HARASZO SEDIM NA NEJ EJ EJ!
Gdybym
spotkał w tej chwili siebie sprzed pięciu lat, to nigdy byśmy się nie dogadali.
Prawdopodobnie stwierdziłby, że nie jestem wystarczająco fajny. Z roku na rok
tracę napinkę na bycie SPOKO. Nadal jestem martwy w środku, ale wyzbywam się
powoli pogardy per se, z urzędu, którą kiedyś pielęgnowałem w sobie troskliwie.
Lubię co lubię i jak coś mi się podoba to mi się podoba. Co najważniejsze –
daje szanse temu czego kiedyś nie tknąłbym kijem, przez ścierkę, w ochronnych
goglach. Otwieranie się na nowe jest bardzo miłe.
13. GADKA TO PODSTAWA
Z
liceum nie wyniosłem ani krztyny podstawowej wiedzy na temat fizyki, chemii ani
biologii (czego trochę żałuję, a trochę o tym nie myślę). Nauczyłem się za to
sztuki negocjacji, przegadywania ludzi, stawiania na swoim i urabiania innych.
Pewnie cały czas miałbym średnie niepełne, gdyby nie to że wiedziałem co, kiedy
i jak powiedzieć. Jak ktoś widzi, że ni chuja nie wiesz o czym mówisz, ale
jednocześnie jesteś skłonny do zażartych pertraktacji, to możesz ugrać bardzo
dużo.
12. ZMIANA ŚRODOWISKA NAPRAWDĘ ZMIENIA SPOSÓB MYŚLENIA
Dla
mnie to zawsze był taki wyświechtany frazes, że podróże kształcą. Ja jechałem w
podróż, żeby odpocząć i pobyć w ładnych miejscach. I niemały szok przeżyłem, po
powrocie do Polski, kiedy nieco dokładniej zacząłem analizować swoje zachowania.
Bo ta zmiana zadziewa się samoistnie, automatycznie włącza się w głowie tryb
chłonięcia. I nawet jak powierzchownie jest się takim samym, to wcale nie.
11. PODEJMOWANIE POCHOPNYCH DECYZJI TO ZŁA DECYZJA SAMA W SOBIE
Gdyby
nie pochopne decyzje, to pewnie broniłbym się właśnie magistrem i w przyszłym
roku bym szedł na doktorata z politologii, tak jak Angelika Fajcht. Miałbym też
całkiem sympatyczną karierę filmowego krytyka-amatora, gdybym, pod wpływem
impulsu, nie wyrzucił do śmieci czterech lat ciężkiej pracy. Nauczyłem się już
przemyśliwać sobie rzeczy i okazuje się, że takie podejście ma więcej sensu,
niż palenie za sobą wszystkich mostów. Mądrze? Bardzo mądrze.
10. TRUDNO JEST BYĆ SAMYM SOBIE, ALE JAK JUŻ SIĘ TEGO NAUCZY RAZ TO SIĘ
BĘDZIE UMIEĆ
Jeszcze
kilka lat temu na myśl o tym, że mógłbym spędził cały dzień sam (ba, jakbym
miał spędzić sam chociażby jeden wieczór) od razu miałem ciarki. Najlepiej było
tak zaplanować dzień, żeby być samym tylko kiedy śpię (albo i wtedy nie). Nawet
nie zadawałem sobie sprawy z tego ile czasu się ma, kiedy nie widuje się z
ludźmi. Oczywiście łatwo zagubić się w odmętach własnych myśli i wpatrywać się
w ścianę do czwartej nad ranem, ale poza tym – detoks od świata czasami
naprawdę ratuje życie.
9. BYCIE MIŁYM NIE BOLI….
…tak
jak mi się kiedyś zdawało. Wzdrygałem się na myśl o słowie przepraszam. Proszę w
ogóle nie wchodziło w grę. Wzdrygałem się na myśl o tym, że mógłbym kogoś przytulić.
O nie, nie, nie. W ogóle, bycie miłym kojarzyło mi się ze słabością. Okazało
się, że kiedy nie tryskam jadem na wszystko wokół mnie, czuję się lepiej
wewnątrz mnie. Kto by pomyślał…
8. NIEOGARNIANIE ŻYCIA TO NIE KONIEC ŚWIATA
qaaaaaasssssssssssss
To
napisał mój kot, kiedy wyszedłem z pokoju i wydaje mi się, że nie muszę mówić ani
słowa więcej.
7. OPINIA INNYCH LUDZI JEST TAKA SAMA JAK MOJA, TYLKO ŻE INNA
Akurat
tego nauczyłem się dość wcześnie w moim barwnym życiu. Może kiedyś, dawno dawno
temu, myślałem sobie po cichu, że jak ktoś coś mówi, a ja tę osobę uznaję za
autorytet, to tak jest i tak będzie i koniec. Świata. Ale szybko przestałem
przejmować się oceną innych i robię tak jak ja myślę, że jest dobrze.
Konstruktywna krytyka bardzo się ceni, ale jeśli ktoś myśli inaczej niż ja, a
ja dalej myślę po swojemu, to nie ma dramy.
6. BUFONADA TO NO GO
Jak
miałem piętnaście lat to namiętnie oglądałem Bergmana. I tego, Antonioniego. I
słuchałem takiej fajnej muzyki. I czytałem takie fajne książki. Byłem cały
fajny. I myślałem że oczy mam, ładne gały mam i ładne mam usta, cały ładny mam
ryj, jestem cały ładny. Ale całe to fu-fu-fu na dłuższą metę jest męczące.
5. NIE TO BARDZO TRUDNE
SŁOWO, ALE WARTO JE ZNAĆ
Swoimi
czasy wpierdalanie się w niewygodne sytuacje, bo nie pomyliło mi się z tak,
było moją specjalnością. Ale już tak NIE jest. Trochę ma to związku z tym, że
nie chcę podejmować pochopnych decyzji, a trochę z tym, że postanowiłem być
sobie miłym.
4. CAŁY ŚWIAT NIE OBSERWUJE MNIE W KAŻDEJ JEDNEJ SEKUNDZIE MOJEGO
ŻYCIA
Żyje
mi się dużo lepiej, od kiedy przestałem uznawać, że każda osoba, którą mijam na
ulicy grymasi się z obrzydzeniem, każdy pasażer tramwaju czeka niecierpliwie,
aż potknę się wysiadając, a ten śmiech trzy przecznice stąd to dlatego, że mam
coś na twarzy.
3. NIE WSZYSCY LUDZIE SĄ DOBRZY, ZA TO WSZYSTKIE INNE ZWIERZĘTA SĄ
Zakładałem
kiedyś, że nikt nie jest zły od tak. Pomyliłem się. Ze sto razy. Ludzie mają
nasrane w głowach i robią okropne rzeczy, bez żadnego sensownego powodu. Za to
inne zwierzątka nie. One robią złe rzeczy, bo coś.
2. JAK NIE BĘDĘ ZAWSZE NA 100% TO ZIEMIA NIE ROZSTĄPI SIĘ I W
NICOŚCI NIE BĘDĘ TRWAĆ
Siódma
zero zero – pobudka. Siódma zero trzy – prysznic. Siódma piętnaście -
śniadanie. Siódma dwadzieścia pięć – kawa. Siódma trzydzieści pięć – wyjście z
domu. Siódma czterdzieści cztery – wsiadam do tramwaju. Siódma pięćdziesiąt dwa
– wysiadam z tramwaju. I tak do zaśnięcia. Byłem fanem numer jeden rozpisywania
dni na minuty. Wieczorem rozliczałem się z moich tasków i beształem za każdą
jedną czynność, której wykonanie zajęło mi więcej niż przewidziałem, a jak
czegoś w ogóle nie udało mi się zrobić to – świat i ludzie – lepiej nie mówić.
Wyjście z tego trybu zajęło mi długie miesiące. Nadal nie spóźniam się na
spotkania i wiem co mam do zrobienia, ale nie planuję już ile czasu mogę
wybierać warzywa na rynku.
1. JAK TOXIC TO TYLKO BRITNEY SPEARS
Toksyczne
przyjaźnie. Toksyczne związki. Toksyczne myśli. Toksyczne życie. Tak właśnie
było. Kiedyś starałem siebie samego przekonać do tego, że tak musi być, taki
już mój los, tak się dzieje. Zdziwko mnie złapało, kiedy dowiedziałem się, że
są na świecie ludzie zdrowi i mi przychylni, a ja mogę wybrać ich towarzystwo,
ponad towarzystwo tych, którzy ciągną mnie w dół. I po dziś dzień zdziwko to mi
towarzyszy, ale to takie miłe zdziwko. A nie takie, że otwierasz lodówkę, a tam
tylko cebula i zgniła marchew.
Życzę
sobie szczęśliwego dwudziestego trzeciego roku życia.
6 comments
Świetne, wydrukuje sobie dla potomnosci. Tekst wysłał mi mój najlepszy przyjaciel. Przeczytałam jedząc masło orzechowe łyżką ze słoika ♡
ReplyDeleteInaczej się masła orzechowego nie godzi jeść :D
Deleteo fuck... jakie to dobre i prawdziwe!
ReplyDeleteTen tekst to złoto.
ReplyDeletetrue af! normalnie aż się chce po przeczytaniu takiego tekstu usiąść z autorem przy stole i deliberować do rana :-D
ReplyDeleteAle trzeba pamiętać, że następnego dnia czeka nas PORANNA RUTYNA, więc bez szaleństw
Delete