Jak zostać minimalistą
11/22/2017
W
XX wieku roiło się od przeróżnych filozoficznych kierunków. Ciągle popularny
był, powstały pod koniec poprzedniego stulecia, pragmatyzm. Ludzie, nie
zważając na innych, dążący do obranego sobie celu, oschle traktujący wszystko i
wszystkich. Był personalizm, gdzie każdy człowiek traktowany był indywidualnie,
jednostkowo, jednak wedle obranych norm i zasad. Każdy z nas chce być
personalistą, kiedy ciężką pracą stara się o coś, a jednocześnie wypierałby się
tejże filozofii, kiedy podczas grupowego napadu poderżnąłby najwięcej gardeł.
Pojawił się egzystencjalizm, w którym piekłem byli inni ludzie, a nasz ziemski
los mienił się jako ciąg cierpienia, smutku i niepewności. Jesteś
egzystencjalistą kiedy musisz zebrać się do kupy, a mówisz Ja się na ten świat nie pchałem.
Wreszcie
nastał wiek XXI. Lata ’00 obfitowały w przeróżne nurty i ich kreatorów. Prym
wiodła Paris Hilton, która porwała tłumy hasłami luksuryzmu. Główna zasada to
nie być nudnym i ładnie się ubierać, gdziekolwiek by się nie szło. Równocześnie
z nią tworzyła Lindsay Lohan, która po serii wzlotów i upadków wypromowała
slogan: Żyj pełnią życia z umiarem. Gdzieś
w ich cieniu, po cichutku, powstawała – dziś silna i niezależna – grupa
minimalistów dwudziestopierwszowiecznych. Jej przedstawiciele bardzo chętnie
dzielą się poradami i wskazówkami, najczęściej w krótkich filmikach,
sponsorowanych przez marki odzieżowe, producentów mebli czy aplikacji mobilnych.
Minimalizm
jest in i warto rozważyć przerzucenie
się na niego, niezależnie jaki styl życia prowadzimy i jakie prawdy wyznajemy.
Postanowiłem więc w przystępny sposób przybliżyć najważniejsze jego punkty, by
każdy od jutra albo i najlepiej od dziś, mógł wstąpić na światłą ścieżkę
prostego życia.
Na
wstępie trzeba sobie coś wyjaśnić. Jeśli nie stać cię na coś, nie znaczy to, że
jesteś minimalistą. Wtedy jesteś po prostu ubogi. Ideą minimalizmu jest być na
tyle bogatym, by móc pozwolić sobie na lajfstajl osoby biednej.
ODGRACANIE PRZESTRZENI
Jak
wiadomo wszem i wobec, zmiany powinno rozpoczynać się z zewnątrz. Kiedy
zewnątrz jest przyjazne, większa szansa na to, że nikt nie zwróci uwagi na
nasze zepsute wewnątrz. Najlepiej wziąć w pracy L4 albo nie pójść na nudnawy
wykład, tak by obowiązki dnia codziennego nie zajmowały naszych myśli. Z
wszelkiego rodzaju szaf, szuflad i półek pozrzucać wszystko na podłogę. Rzeczy,
które się tam znajdą musimy skrupulatnie podzielić na dwie sekcje – rzeczy
przydatne i rzeczy nieprzydatne. Te drugie pakujemy oczywiście do worka i wystawiamy
za drzwi.
Następnie
powinniśmy określić konkretną liczbę przedmiotów, które chcemy posiadać, dajmy
na to dwadzieścia osiem. Każdą z przydatnych rzeczy musimy dokładnie obejrzeć,
może zająć to kilka godzin. Jeśli widzimy przed sobą książki, filmy, płyty CD,
różnego sortu dokumenty, sprawa staje się o wiele prostsza – nie po to nam
Kindel i Ajmak, żeby zaśmiecać naszą przestrzeń fizycznymi treściami.
Kiedy
już uda nam się ograniczyć do wspomnianej wyżej liczby posiadanych przedmiotów,
należy postawić sobie cel na przyszły miesiąc, na przykład zmniejszenie ją o
połowę. I nawet jeśli raz na jakiś czas zatęsknimy za którąś z tych rzeczy,
powiedzmy – za czajnikiem, tęsknotka ta na pewno potrwa krócej, niż nasze
odgracone, pełne pozytywnej energii i czystej przestrzeni życie.
IM MNIEJ PRZEDMIOTÓW, TYM WIĘCEJ…
…
nas samych.
Już
po chwili zauważymy benefity płynące z nieposiadania. Kiedy wszelkie płaskie
przestrzenie wokół nas będą puste, z braku laku będziemy musieli skupić się na
sobie. W domu nie ma żadnej książki? To świetny moment na to, by napisać
własną!
Minimalizm
daje możliwość nieużywania rzeczy, a nie używając ich, mamy dużo więcej czasu,
by zagłębić się w siebie. Możemy na przykład zaplanować co wyrzucimy jako
kolejne. Albo w którym hotelu nie zatrzymamy się na wakacje w Honolulu, bo nie
spełnia naszych wymagań estetycznych.
Czysta
przestrzeń to czysta głowa. A czysta głowa tylko czeka by wypełnić ją
podniosłymi myślami.
SENTYMENTY SĄ DLA SŁABYCH
W
naszym nowym życiu możemy zauważyć brak rzeczy, które mają dla nas znaczenie
sentymentalne, wszelkiego rodzaju drobiazgów, upominków, wszystkiego tego co
budzi w nas wspomnienia i ogrzewa nasze serca. Jest tego prosty powód – nie
jest nam to potrzebne.
Radykalnie
pozbywając się wspomnień, niszczymy i te dobre i niedobre. Koniec końców
jesteśmy szczęśliwsi – nie wspomnimy uśmiechu naszego dziadka, czytając list
który napisał podczas II wojny światowej, ale hej, zapomnimy też o tym, jak
ośmieszył nas przed naszą sympatią, pokazując jej album kompromitujących
rodzinnych zdjęć.
Rozmyte
wspomnienia należy odepchnąć od siebie, by zrobić miejsce dla tych nowych –
klarownych i przejrzystych jak nasze otoczenie.
ORGANIZACJA JAKO KLUCZ DO SZCZĘŚCIA
Rule number one is that you gotta have fun śpiewała ikona muzyki pop, Marina & the Diamonds (nie mylić z
Mariną Abramović – to artystka, którą cenimy, ponieważ jesteśmy oczytani i
światli). Tej zasady, jako minimaliści, wyznawać nie będziemy.
Minimalizm
nie kończy się wraz z oczyszczeniem otaczającej nas przestrzeni. Kiedy już uda
nam się to zrobić, czas zająć się naszymi ideami. Mając tak wiele czasu,
którego nie poświęcimy na oglądanie filmu czy słuchanie muzyki, możemy przelać
wszystkie nasze myśli na papier (lub ekran komputera, w wersji ekofrendli).
Esencją
filozofii jest to, by prowadzić życie spokojne i usystematyzowane. Niezbędne
będą poranna i wieczorna rutyna. Możemy też nadać tematy dniom tygodnia, dla
przykładu – wtorek, dzień bez kawy. Chodzi o to, by czuć harmonię i zawsze
wiedzieć co nas czeka.
Kompletne
wyeliminowanie spontaniczności znacznie podniesie komfort naszego życia i
pozwoli cieszyć się nim znacznie dłużej.
KWESTIA POKUSY A ŻYCIOWA SATYSFAKCJA
Pokusy
czyhają na nas za każdym rogiem – wyłaniają się zza przeróżnych winkli, niespodziewanie
wyskakują z krzaków, kiedy spacerujemy po parku. Ludzie chcą zainspirować nas
swoimi własnymi pomysłami, zmusić byśmy wyszli poza obrane przez nas samych
ramy. Wystawianie się na tego rodzaju próby jest niezwykle nierozważne i może
zachwiać nasz nieskażony pogląd na świat. Nie ma się jednak czego lękać –
problem ten można skutecznie i prosto rozwiązać.
Po
prostu nie wychodźmy z domu. Najlepiej znajdźmy sobie jakąś zdalną pracę, która
ograniczy nasz fizyczny kontakt ze światem zewnętrznym do minimum. Może to być
i praca chałupnicza – skręcanie długopisów czy składanie i sklejanie kopert.
Jest
duże ryzyko, że kiedy wyjdziemy z domu, spodoba nam się coś co ma ktoś inny.
Żeby tego uniknąć po prostu nie spotykaj nikogo.
Co najważniejsze – minimalizm to szczęście. Jest w nim miejsce na
wolność. Na zadumę. Na uśmiech. Bawmy się nim. Nie zapomnijmy jednak
przestrzegać zasad.
0 comments